Jeżeli nie Unia Europejska to co?
gospodarka felietony porównania traktat akcesyjny redakcja humor

FELIETONY

Elity polityczne a przystąpienie Polski do UE

Jest bardzo ciekawą sprawą, że przyłączenie Polski do Unii Europejskiej jest popierane przez wiele różnych, czasem wydawałoby się skrajnie różnych partii politycznych w Polsce. Daje to społeczeństwu poczucie, że skoro tak wiele różnych partii woła jednym głosem TAK dla Unii to sprawa jest "czysta" i oczywista. Przecież wszyscy nie mogą się mylić...
Na szczęście istnieje też kilka innych partii, choć są one w mniejszości, niektóre z nich są w dodatku dla niektórych zbyt egzotyczne, inne z kolei są mało wiarygodne, a jeszcze inne umieszczają pradziwe treści pośród krzyku i gróźb.
Społeczeństwo więc dostrzega raczej trzon polskiej sceny politycznej jako będący ZA UE. Tak jak to już przedstawiono w innych felietonach na tych stronach, ogólna wizja zjednoczonej, wspólnej, sprawiedliwej Unii Europejskiej jest wizją godną pochwały i poparcie, ale warto w tym miejscu głośno powiedzieć: WARUNKI TRAKTATU AKCESYJNEGO Są NIEKORZYSTNE I NIESPRAWIEDLIWE DLA POLSKI. A co za tym idzie, uczciwe partie polityczne, nawet jeśli namawiają by "mimo wszystko wejść do Unii" powinny jasno i rzetelnie informować o treści traktatu i o wyrzeczeniach i ciężkich latach jakie czekają polskie społeczeństwo.
W tym miejscu należałoby zdefiniować pojęcie "uczciwa partia polityczna". Dużym minusem demokracji jest tak zwane zjawisko "selektywnej ewolucji partii politycznych" (w skrócie SEPP). Można je w skrócie opisać prostym, wręcz matematycznym modelem, w którym występują dwaj politycy: jeden uczciwy (dobry polityk=GP) a drugi nieuczciwy (zły polityk=BP). Podczas wyborów każdy z polityków przedstawia swój program; GP przedstawia swój plan rzetelnie, mówi, że potrzebne będą wyrzeczenia, częściowe cięcia w budżecie, brak podwyżek, zaciskanie pasa by realizować inwestycje, ale za kilka lat inwestycje przyniosą zysk i wtedy społeczeństwo otrzyma wstrzymane podwyżki z dużą nawiązką; BP mówi natomiast, że od razu jak tylko zdobędzie władze da wszystkim podwyżkę, zmniejszy podatki, zbuduje drogi, poprawi bezpieczeństwo, będzie wspierał młodzież itd., ale bez żadnych konkretnych wyliczeń - same puste hasła. Dodatkowo BP będzie szkalował GP, przedstawiając nawet nieprawdziwe dane na jego temat. Wynik takiego eksperymentu łatwo sobie wyobrazić - BP wygrywa wybory, gdyż obiecywał szybkie el dorado. Oczywiście BP nie realizuje swoich obiecanek przedwyborczych a tylko "korzysta" z władzy...
Teoria SEPP doskonale pokazuje, że demokracja preferuje złych polityków (BP), odzwierciedlenie tego faktu widać w reklamach - ludzie wybierają produkty bardziej reklamowane, a nie lepsze technicznie. Modele socjologiczne zakładają bowiem, że większość ludzi jest pasywna (leniwa) i nie będzie zdobywać wiedzy o produktach.
Zjawisko SEPP jest bardzo dużą wadą demokracji, choć może być ograniczone przez wprowadzenie odpowiednich przepisów prawa (np. rozliczanie polityków z ich przedwyborczych haseł). Ale jasny jest fakt, że to politycy wprowadzają przepisy, więc nieprędko doczekamy się takowych.
Dalej idąc SEPP może nam wyjaśnić również "jednogłos" większości polskich partii w kwestii Unii. Nawet niektóre partie, które długo deklarowało niechęć do Unii, nagle doznało "olśnienia" i głosem pełnym udawanych wyrzeczeń przytaknęło Unii. Zrozumiałe jest, że w zbiurokratyzowanej Unii znajdzie się wiele wygodnych i dobrze płatnych posad dla polskich polityków z różnych partii. Również tak daleko od swoich wyborców polityce będą się czuli jeszcze bardziej bezkarni.
Ponieważ teoria SEPP nie mówi, który polityk jest zły, a tylko pokazuje, iż według "biologicznych" reguł dobrzy politycy są wypierani przez złych, więc można przypuszczać, że większość polityków, którzy nas nakłaniają do swoich idei, myśli raczej o swojej kieszeni i o swojej karierze, niż o dobru całego społeczeństwa. Sprzyja temu system 4-letnich kadencji - co 4 lata zmieniają się partie i twarze, ale polityka gospodarcza i społeczna właściwie zostaje bez zmian. Wyborcom wciąż się wydaje, że to oni decydują, kto ma rządzić, ale to tylko złudzenie, gdyż naród wciąż wybiera swych decydentów kierując się reklamą, a nie rzetelnymi danymi.
Jeżeli istnieją nawet dobre partie, mówiące prawdę, to ich członkowie są nazywani przez pozostałych polityków dziwakami. Masmedia przedstawiają programy takich partii jako egzotyczne, wypowiedzi polityków z tych partii są kwitowane uśmiechem dziennikarzy jakby treść ich wypowiedzi była science-fiction. Nikt nawet nie analizuje tych treści pod względem merytorycznym... a szkoda.
Jeżeli ktoś myśli, że większość partii ma rację, to niech spojrzy na Polskę, która była rządzona przez wszystkie te większościowe partie. Jeżeli Szanowny Czytelnik uważa, że wynik gospodarzenia tych polityków jest dobry, to niech nadal ufa tym politykom. Jednak szara rzeczywistość pokazuje cały kryzys gospodarczy, moralny i społeczny w Polsce. Gospodarka i infrastruktura odziedziczona po PRLu została zmarnotrawiona i rozkradziona. Brak opieki rządu nad państwowymi i prywatyzowanymi przedsiębiorstwami wywołał afery na niespotykaną skalę. Polskę, a więc i polskie społeczeństwo ograbiono z miliardów dolarów majątku. Czy takim politykom można wierzyć? Odpowiedź należy do każdego obywatela.
Czy elity polityczne w Polsce to rzeczywiście "elity" czy raczej szumowiny społeczne? Należy oceniać każdego po dziele jego, a to co widzimy raczej nie świadczy zbyt dobrze o gospodarzu.
Jak głosować w referendum? Biorąc pod uwagę zjawisko SEPP, należałoby głosować odwrotnie niż większość polityków każe! Ale tu nawet nie trzeba się opierać na teoriach socjologicznych - wystarczy krótki bilans by uzmysłowić sobie, że wystarczy zdrowy rozsądek, by wyliczyć, że przyłaczenie Polski do Unii przyniesie Polsce dużo strat.

mgr inż. Tomasz Holband
Dyrektor Instytutu Adeviq - S.P.I.N.